grudnia 30, 2019

KOSMETYCZNE HITY 2019

KOSMETYCZNE HITY 2019
Ależ ten czas leci! Znowu spotykamy się przy hitach roku, czyli kosmetykach
i tym razem również akcesoriach które mnie zachwyciły i do których będę chciała wrócić w 2020 roku. Jeśli nie widziałaś zeszłorocznego zestawienia, wystarczy że klikniesz tutaj. Nie ze wszystkimi kosmetykami z tamtej listy spotkałam się ponownie, ale nadal bardzo ciepło je wspominam. 
Nie przedłużając, przed wami perełki tego roku


1. Szampon w kostce do włosów Cztery Szpaki - pierwsze spotkanie z takim formatem i od razu miłość, kolejne opakowanie już w użyciu. Genialne rozwiązanie produkujące mniej śmieci i przede wszystkim produkt, który moje włosy szalenie polubiły. Bardzo, ale to bardzo dobrze się pieni i bez problemu rozprowadza, ja masuję głowę bezpośrednio kostką, to raczej nie jest najlepszy dla naszych włosów sposób, ale u mnie sprawdza się najlepiej.
Szampon nie należy do najdelikatniejszych, ale też nie podrażnia, dobrze domywa, radzi sobie nawet z olejami, łatwo się spłukuje i nie pozostawia włosów tępych w dotyku, wybaczy brak odżywki, chociaż ja zawsze staram się jej użyć. Co dla mnie bardzo ważne, włosy po myciu bez problemu się rozczesują, są odbite od nasady i przyjemne w dotyku. Przechowywany w woreczku z firanki i odwieszany w suche miejsce po użyciu, cieszę się dzięki temu sporą wydajnością - ok. 3 miesięcy.
2. Emulsja oczyszczająca Atopik Finland - czyli kosmetyk prosto z Finlandii. Emulsja jest mleczna, delikatna, radzi sobie z makijażem całkiem nieźle, ale najbardziej lubię jej używać rano, to jaka skóra jest po niej miękka..., chyba nie miałam wcześniej takiego produktu do oczyszczania. Mam ochotę głaskać i miziać, mega komfort! W składzie nie znajdziemy silnych detergentów, nie ma mowy o naruszaniu warstwy hydrolipidowej, zamiast tego substancje zmiękczające, woda różana i charakterystyczny dla linii Sensitive fiński organiczny olej owsiany. Bardzo doceniam właściwości łagodzące i regenerujące, świetnie opiekowała się skórą podczas chłodniejszych miesięcy.



3. Sok/tonik/esencja Juice in motion Lush Botanicalsto była miłość od pierwszego użycia, wyjątkowa dwufazowa formuła i niewymuszona wielozadaniowość. Mamy tutaj połączenie toniku oraz esencji; mieszankę olejów, ekstraktów, soku z aloesu, mleczka pszczelego. Chociaż skład jest niezwykle bogaty to nie obciąża, przy początkowych spotkaniach moja sucha skóra dosłownie wypijała ten kosmetyk i prosiła o dokładkę. Po kilku tygodniach, kiedy kondycja cery zdecydowanie się poprawiła zaczął zostawiać na buzi delikatną warstewkę, aksamit. Zdarzały się dni, że swoją rutynę pielęgnacyjną kończyłam na soczku, nie nakładałam na buzię nic więcej i mimo to niczego jej nie brakowało. Komfort jaki daje, zdrowy glow i poziom zaopiekowania skóry jest nieporównywalny z żadnym innym kosmetykiem tego typu. Pod koniec terminu ważności zaczęłam używać również do ciała, oczywistym było zahaczanie tonikiem o szyję czy dekolt, finalnie dotarł do samych stóp, bo działanie tego niepozornego malca to magia!
Warto wspomnieć jeszcze o zapachu - cytrusowym, energetyzującym, najpiękniejszym na świecie 🍋🥝. Nie wskażę wad, bo w moim przekonaniu ten produkt ich nie ma, zdecydowanie warty swojej ceny.
4. Szczotka do masażu na sucho Lullalove - moja skóra jeszcze nigdy nie była tak gładka! Kosmetyki wchłaniają się rewelacyjnie a sam zabieg jest dla mnie cudownie relaksujący. Włosie z agawy może początkowo wydawać się zbyt ostre, ale to kwestia przyzwyczajenia. Ratuje zmęczone po treningu mięśnie, rano pobudza, a wieczorem rozluźnia. Peelingi całkowicie poszły w odstawkę, uwielbiam!



5. Rozświetlający krem SPF 30 Clochee - trzeba nauczyć się z nim obchodzić, wypracować własną, najlepszą dla siebie technikę nakładania, ale warto. Krem nie tylko pielęgnuje skórę i chroni przed promieniowaniem UVA i UVB, ale też z powodzeniem zastępuje podkład. Kolor jest dosyć jasny, w żółtych tonach, dobrze stapia się ze skórą. Po zastygnięciu jest bardzo trwały, delikatnie rozświetla, wytrzymuje na twarzy bez problemu cały dzień. Można osiągnąć nim efekt naturalnie zdrowej skóry, ale...
Żeby nie było idealnie, produkt ma też swoje minusy, choćby trudność nakładania - trzeba to robić szybko i dokładnie, krem dosyć szybko zastyga i źle roztarty będzie tworzył smugi. Lubi znaleźć i podkreślić suche skórki, nawet gdy wydaje nam się, że ich nie mamy. Niechętnie się buduje, próba dołożenia kolejnej warstwy zwykle kończy się niepowodzeniem. Wydajność bardzo dobra, choć nieco wymuszona z uwagi na brak możliwości budowania krycia, to niestety też przyczynia się do niższej ochrony przeciwsłonecznej. Mimo tych wad naprawdę go lubię, razem z minerałami tworzy zgrany duet i nie pamiętam kiedy ostatnio sięgnęłam po klasyczny podkład.

6. Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina od Mokosh - idealny krem pod makijaż, szybko się wchłania, nawilża łagodzi. Konsystencja puszystego musu i słodko-kwaśny zapach malin, to połączenie które umila poranki. Nie jest tłusty, obciążający, nie wyświeca skóry, chociaż pozostawia na niej delikatną warstewkę. Składniki aktywne, ekstrakty i soki owocowe mają chronić naszą cerę przed negatywnymi czynnikami zewnętrznymi i zanieczyszczeniami, prewencja którą warto wprowadzić do swojej pielęgnacji. 



7. Krem liftingujący pod oczy Bema Love Bio - bajka! Czy rzeczywiście liftinguje, nie wiem... Ale wiem na pewno, że moja skóra pod oczami go uwielbia. Zapakowany w wygodną tubkę, jest dosyć gęsty przez co wymusza nakładanie poprzez wklepywanie, czyli tak jak powinniśmy to robić ;). Wchłania się bardzo szybkonapina skórę pod oczami bez uczucia ściągnięcia. Co dla mnie najważniejsze - idealnie współgra z korektorem Couleur Caramelutrzymuje poziom nawilżenia i zapobiega zbieraniu się kosmetyków w zmarszczkach mimicznych.
Bazę zamiast wody tworzą hydrolaty, w tym przypadku z róży damasceńskiej i kwiatów gorzkiej pomarańczy, dalej ekstrakt z kwiatów chabra bławatka, masło shea oraz oleje.


8. Wielorazowy płatek do demakijażu Ovium - idealnie miękkie, bawełniane, certyfikowane płatki, które podbiły serca wielu z was. Świetne rozwiązanie less waste, ponieważ oprócz tego, że Ovium są w 100% kompostowane, to wystarczają na ok. 3 miesiące (gdy używamy jednego płatka). Zastąpiły już kilkanaście tysięcy (!) jednorazówek. Delikatne dla skóry i tworzone z najwyższą starannością. Więcej o owieczkach pisałam tutaj


9. Błyszczyk Lily Lolo w odcieniu Cocktail - to produkt, który jest ze mną najkrócej i jeszcze nie doczekał się własnej recenzji na moim instagramie, ale zapewniam, że to się zmieni. Błyskawicznie podbił moje serce i usta ;). Pokochałam za piękny brzoskwiniowy odcień, krycie i przede wszystkim pielęgnację ust, koniec suchych skórek, gdy ten gość jest na warcie. Bardzo to doceniam i mam nadzieję, że wpadniecie na pełną recenzję tego produktu w styczniu.



Tak się prezentuje moja dziewiątka. Jestem ciekawa czy widzicie wśród niej też swoich ulubieńców oraz czy same robicie tego typu kosmetyczne podsumowania roku :).
 Do zobaczenia w 2020!


Copyright © 2016 dzisiaj ania , Blogger