grudnia 30, 2019

KOSMETYCZNE HITY 2019

KOSMETYCZNE HITY 2019
Ależ ten czas leci! Znowu spotykamy się przy hitach roku, czyli kosmetykach
i tym razem również akcesoriach które mnie zachwyciły i do których będę chciała wrócić w 2020 roku. Jeśli nie widziałaś zeszłorocznego zestawienia, wystarczy że klikniesz tutaj. Nie ze wszystkimi kosmetykami z tamtej listy spotkałam się ponownie, ale nadal bardzo ciepło je wspominam. 
Nie przedłużając, przed wami perełki tego roku


1. Szampon w kostce do włosów Cztery Szpaki - pierwsze spotkanie z takim formatem i od razu miłość, kolejne opakowanie już w użyciu. Genialne rozwiązanie produkujące mniej śmieci i przede wszystkim produkt, który moje włosy szalenie polubiły. Bardzo, ale to bardzo dobrze się pieni i bez problemu rozprowadza, ja masuję głowę bezpośrednio kostką, to raczej nie jest najlepszy dla naszych włosów sposób, ale u mnie sprawdza się najlepiej.
Szampon nie należy do najdelikatniejszych, ale też nie podrażnia, dobrze domywa, radzi sobie nawet z olejami, łatwo się spłukuje i nie pozostawia włosów tępych w dotyku, wybaczy brak odżywki, chociaż ja zawsze staram się jej użyć. Co dla mnie bardzo ważne, włosy po myciu bez problemu się rozczesują, są odbite od nasady i przyjemne w dotyku. Przechowywany w woreczku z firanki i odwieszany w suche miejsce po użyciu, cieszę się dzięki temu sporą wydajnością - ok. 3 miesięcy.
2. Emulsja oczyszczająca Atopik Finland - czyli kosmetyk prosto z Finlandii. Emulsja jest mleczna, delikatna, radzi sobie z makijażem całkiem nieźle, ale najbardziej lubię jej używać rano, to jaka skóra jest po niej miękka..., chyba nie miałam wcześniej takiego produktu do oczyszczania. Mam ochotę głaskać i miziać, mega komfort! W składzie nie znajdziemy silnych detergentów, nie ma mowy o naruszaniu warstwy hydrolipidowej, zamiast tego substancje zmiękczające, woda różana i charakterystyczny dla linii Sensitive fiński organiczny olej owsiany. Bardzo doceniam właściwości łagodzące i regenerujące, świetnie opiekowała się skórą podczas chłodniejszych miesięcy.



3. Sok/tonik/esencja Juice in motion Lush Botanicalsto była miłość od pierwszego użycia, wyjątkowa dwufazowa formuła i niewymuszona wielozadaniowość. Mamy tutaj połączenie toniku oraz esencji; mieszankę olejów, ekstraktów, soku z aloesu, mleczka pszczelego. Chociaż skład jest niezwykle bogaty to nie obciąża, przy początkowych spotkaniach moja sucha skóra dosłownie wypijała ten kosmetyk i prosiła o dokładkę. Po kilku tygodniach, kiedy kondycja cery zdecydowanie się poprawiła zaczął zostawiać na buzi delikatną warstewkę, aksamit. Zdarzały się dni, że swoją rutynę pielęgnacyjną kończyłam na soczku, nie nakładałam na buzię nic więcej i mimo to niczego jej nie brakowało. Komfort jaki daje, zdrowy glow i poziom zaopiekowania skóry jest nieporównywalny z żadnym innym kosmetykiem tego typu. Pod koniec terminu ważności zaczęłam używać również do ciała, oczywistym było zahaczanie tonikiem o szyję czy dekolt, finalnie dotarł do samych stóp, bo działanie tego niepozornego malca to magia!
Warto wspomnieć jeszcze o zapachu - cytrusowym, energetyzującym, najpiękniejszym na świecie 🍋🥝. Nie wskażę wad, bo w moim przekonaniu ten produkt ich nie ma, zdecydowanie warty swojej ceny.
4. Szczotka do masażu na sucho Lullalove - moja skóra jeszcze nigdy nie była tak gładka! Kosmetyki wchłaniają się rewelacyjnie a sam zabieg jest dla mnie cudownie relaksujący. Włosie z agawy może początkowo wydawać się zbyt ostre, ale to kwestia przyzwyczajenia. Ratuje zmęczone po treningu mięśnie, rano pobudza, a wieczorem rozluźnia. Peelingi całkowicie poszły w odstawkę, uwielbiam!



5. Rozświetlający krem SPF 30 Clochee - trzeba nauczyć się z nim obchodzić, wypracować własną, najlepszą dla siebie technikę nakładania, ale warto. Krem nie tylko pielęgnuje skórę i chroni przed promieniowaniem UVA i UVB, ale też z powodzeniem zastępuje podkład. Kolor jest dosyć jasny, w żółtych tonach, dobrze stapia się ze skórą. Po zastygnięciu jest bardzo trwały, delikatnie rozświetla, wytrzymuje na twarzy bez problemu cały dzień. Można osiągnąć nim efekt naturalnie zdrowej skóry, ale...
Żeby nie było idealnie, produkt ma też swoje minusy, choćby trudność nakładania - trzeba to robić szybko i dokładnie, krem dosyć szybko zastyga i źle roztarty będzie tworzył smugi. Lubi znaleźć i podkreślić suche skórki, nawet gdy wydaje nam się, że ich nie mamy. Niechętnie się buduje, próba dołożenia kolejnej warstwy zwykle kończy się niepowodzeniem. Wydajność bardzo dobra, choć nieco wymuszona z uwagi na brak możliwości budowania krycia, to niestety też przyczynia się do niższej ochrony przeciwsłonecznej. Mimo tych wad naprawdę go lubię, razem z minerałami tworzy zgrany duet i nie pamiętam kiedy ostatnio sięgnęłam po klasyczny podkład.

6. Regenerujący krem do twarzy anti-pollution Malina od Mokosh - idealny krem pod makijaż, szybko się wchłania, nawilża łagodzi. Konsystencja puszystego musu i słodko-kwaśny zapach malin, to połączenie które umila poranki. Nie jest tłusty, obciążający, nie wyświeca skóry, chociaż pozostawia na niej delikatną warstewkę. Składniki aktywne, ekstrakty i soki owocowe mają chronić naszą cerę przed negatywnymi czynnikami zewnętrznymi i zanieczyszczeniami, prewencja którą warto wprowadzić do swojej pielęgnacji. 



7. Krem liftingujący pod oczy Bema Love Bio - bajka! Czy rzeczywiście liftinguje, nie wiem... Ale wiem na pewno, że moja skóra pod oczami go uwielbia. Zapakowany w wygodną tubkę, jest dosyć gęsty przez co wymusza nakładanie poprzez wklepywanie, czyli tak jak powinniśmy to robić ;). Wchłania się bardzo szybkonapina skórę pod oczami bez uczucia ściągnięcia. Co dla mnie najważniejsze - idealnie współgra z korektorem Couleur Caramelutrzymuje poziom nawilżenia i zapobiega zbieraniu się kosmetyków w zmarszczkach mimicznych.
Bazę zamiast wody tworzą hydrolaty, w tym przypadku z róży damasceńskiej i kwiatów gorzkiej pomarańczy, dalej ekstrakt z kwiatów chabra bławatka, masło shea oraz oleje.


8. Wielorazowy płatek do demakijażu Ovium - idealnie miękkie, bawełniane, certyfikowane płatki, które podbiły serca wielu z was. Świetne rozwiązanie less waste, ponieważ oprócz tego, że Ovium są w 100% kompostowane, to wystarczają na ok. 3 miesiące (gdy używamy jednego płatka). Zastąpiły już kilkanaście tysięcy (!) jednorazówek. Delikatne dla skóry i tworzone z najwyższą starannością. Więcej o owieczkach pisałam tutaj


9. Błyszczyk Lily Lolo w odcieniu Cocktail - to produkt, który jest ze mną najkrócej i jeszcze nie doczekał się własnej recenzji na moim instagramie, ale zapewniam, że to się zmieni. Błyskawicznie podbił moje serce i usta ;). Pokochałam za piękny brzoskwiniowy odcień, krycie i przede wszystkim pielęgnację ust, koniec suchych skórek, gdy ten gość jest na warcie. Bardzo to doceniam i mam nadzieję, że wpadniecie na pełną recenzję tego produktu w styczniu.



Tak się prezentuje moja dziewiątka. Jestem ciekawa czy widzicie wśród niej też swoich ulubieńców oraz czy same robicie tego typu kosmetyczne podsumowania roku :).
 Do zobaczenia w 2020!


lipca 07, 2019

Idealny wielorazowy płatek - Ovium

Idealny wielorazowy płatek - Ovium
Uwaga! Przed wami nowa jakość wielorazowych płatków kosmetycznych, czyli idealnie miękkie, kompostowalne, certyfikowane płatki Ovium.

Na początek kilka faktów:
Ovium powstało z potrzeby zmian, za całe zamieszanie odpowiedzialna jest Ania, którą możecie znać z Instagrama jako Kosmotesty ❤.
Płatki szyte są w Polsce, materiał (100% organiczna bawełna) posiada certyfikat GOTS - oznacza to, że cały proces produkcyjny spełnia rygorystyczne normy, odbywa się z poszanowaniem pracowników oraz środowiska.



Płatki możecie kupić na stronie ovium.pl w zestawie składającym się z sakiewki z bawełny organicznej do przechowywania czystych płatków, woreczka z bawełny organicznej do suszenia płatków i 7 sztuk płatków, zestawie premium, w którym sakiewka oraz woreczek uszyte są z bawełny satynowej oraz pojedynczo.

Jeden płatek powinien starczyć na około 3 miesiące, zakładając że używasz jednego.

Kilka słów od Ani, właścicielki Ovium:
Po kilku miesiącach stosowania swojego egzemplarza, znalazłam mój sposób na dbanie o płatki, oto jak ich używam:
  1. Zwilżam płatek wodą, aby wchłonął mniej produktu do demakijażu
  2. Nasączam płatek płynem micelarnym
  3. Przykładam do oczu i odczekuję kilka-kilkanaście sekund. Staram się nigdy nie pocierać okolicy oka. Zdejmuję makijaż przykładając płatek.
  4. Pozostałą część twarzy przecieram delikatnie drugą stroną płatka
  5. Piorę płatek mydłem gospodarczym i wkładam do woreczka, aby się wysuszył
  6. Raz na jakiś czas piorę płatki w pralce razem z jasnym praniem – maksymalna temperatura prania: 60°C
  7. Płatki naturalnie tracą swoje włókna – należy je wymieniać na nowe po upływie około 3 miesięcy – używając jednego. Korzystając z zestawu 7 sztuk, czas ten wydłuży się do 21 miesięcy. Oczywiście, jeśli wymagasz idealnej miękkości, możesz wymienić płatek wcześniej. Ja swój wyrzucę dopiero kiedy zużyję go tak bardzo, jak to możliwe
  8. Dla dodatkowej higieny i miękkości, można płatki prasować. Ja ten krok pomijam. Maksymalna temperatura prasowania to 100 °C – jedna kropka na żelazku


Ja przez cały czas nie mogę wyjść z podziwu, bo ten zestaw to małe dzieło sztuki, jest absolutnie piękny, tak dopracowany, estetyczny, mnie ogromnie zachwycają takie detale i mogę się nad tym rozwodzić w nieskończoność.

Same płatki są natomiast szalenie miękkie, miłe dla skóry, nieco większe od standardowych wacików. Bałam się, że ta delikatność może okazać się zgubna i płatki nie przetrwają zbyt wiele, ale okazuje się, że to bardzo dzielne maluchy, dobrze dopierają się za pomocną gospodarczego mydełka i chętnie wskakują do pralki.
Ovium są stworzone bez kompromisów i jestem pewna, że spełnią oczekiwania najbardziej wymagających.

Pojedyncze płatki możecie kupić w przez internet w sklepach: Skin Trust, Trzy Zorze, Lost Alchemy, Dash of Glam, Krokusowe, Degustacja Sklep.

maja 05, 2019

ORGANIQUE - Odmładzający krem na dzień

ORGANIQUE - Odmładzający krem na dzień
Odmładzający krem na dzień marki Organique, to bardzo przyjemny produkt, mimo składu konkretnie wypełnionego olejami oraz ekstraktami, zachowuje idealną lekkość.
Genialnie sprawdza się na dzień, ładnie wchłania, pozostawia na skórze delikatny ochronny film, świetnie współgra z makijażem. 
Przy wieczornej pielęgnacji rzeczywiście jest dla mojej suchej cery zbyt lekki, szybko odczułam delikatne ściągnięcie skóry.



Informacje od producenta: Day Face Cream Goji Berry to lekki krem do twarzy, polecany do pielęgnacji skóry z oznakami starzenia, zmęczonej, wymagającej stymulacji i odnowy. Zawiera koktajl naturalnych składników aktywnych, wzmacniających, ujędrniających i pobudzających procesy regeneracji.
Formułę wzbogacono olejem SPF, który w naturalny, biologiczny sposób chroni skórę przed promieniowaniem słonecznym.
Produkt dedykowany jest cerom dojrzałym i myślę, że właśnie u tych ma największy potencjał i sprawdzi się najlepiej, kompleks ekstraktów z makroalgi czerwonej i drzewa tara ma wygładzać i napinać skórę, wizualnie zmniejszając widoczność zmarszczek
Podczas pobytu w domu rodzinnym krem ten cieszył się nadzwyczajnym zainteresowaniem, regularnie podkradany przez obojga rodziców, szczególnie do gustu przypadł tacie. Tata 👨🏻 odnotował wygładzenie, złagodzenie i nawilżenie, krem przede wszystkim szybko zregenerował zbyt często wystawianą w ostatnim czasie na słońce skórę.

Chociaż u mnie efekty stosowania nie są tak spektakularne, krem dobrze się spisywał i zdecydowanie polubił z moją cerą.

Skład: AQUA, ORYZA SATIVA BRAN OIL (olej ryżowy), CAPRYLIC/ CAPRIC TRIGLYCERIDE (emolient), ISOAMYL LAURATE (składnik otrzymywany z nasion pszenicy i oleju kokosowego), SESAMUM INDICUM SEED OIL (olej sezamowy), CETEARYL GLUCOSIDE (emulgator), CETEARYL ALCOHOL (emolient), SORBITAN OLIVATE (emolient), GLYCERIN (substancja nawilżająca), BETAINE (aminokwas, substancja silnie nawilżająca), GALACTOARABINAN (substancja otrzymywana z modrzewia, działanie anti-aging), PARFUM (aromat), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE (sok aloesowy), LYCIUM BARBARUM FRUIT EXTRACT (ekstrakt z owoców goji), PANAX GINSENG ROOT EXTRACT (wyciąg z korzenia żeń-szenia), KAPPAPHYCUS ALVAREZII EXTRACT (ekstrakt z makroalgi czerwonej), CAESALPINIA SPINOSA FRUIT EXTRACT (ekstrakt z drzewa tara), ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT (wyciąg z rozmarynu), HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL (olej słonecznikowy), TOCOPHEROL (witamina E), XANTHAN GUM (guma ksantanowa), BENZYL ALCOHOL (konserwant), SALICYLIC ACID (kwas salicylowy), SORBIC ACID (konserwant), PROPANEDIOL (glikol roślinny), TETRASODIUM GLUTAMATE DIACETATE (antyoksydant)


Skład jest bardzo przyjemny, żadnych kontrowersyjnych substancji, dużo składników aktywnych.Kosmetyk zapakowany jest w wygodną, higieniczną tubkę o pojemności 50 ml.
Do kupienia TUTAJ.


kwietnia 15, 2019

Nawilżający krem z olejkiem z owoców Pracaxi i liftingujący krem pod oczy Bema Love Bio - recenzja

Nawilżający krem z olejkiem z owoców Pracaxi i liftingujący krem pod oczy Bema Love Bio - recenzja
Niepozornie wyglądające kremy marki Bema naprawdę zaskoczyły mnie swoją jakością, te włoskie kosmetyki dostępne w sklepie Ekozuzu rozbudziły moją ciekawość na tyle mocno, że z pewnością sięgnę po inne ich produkty.


Nawilżający krem z olejkiem z owoców Pracaxi wywiązuje się ze swoich obietnic, bardzo dobrze nawilża i regeneruje skórę, przy czym nie jest tłusty. Chociaż używam go głównie przy okazji wieczornej pielęgnacji, krem równie dobrze radzi sobie nałożony pod makijaż, szybko się wchłania i pozostawia na skórze jedynie delikatnie aksamitną powłoczkę. 
Produkt bazuje na hydrolacie z liści oczaru, który ma działanie regenerujące 
i łagodzące, a także antybakteryjne oraz na bogatym w witaminę C ekstrakcie z rumianku, składniki aktywne to również oleje - ryżowy oraz sojowy, aloes, wyciąg z korkowca amurskiego.
Masełkowa konsystencja jest bardzo wydajna, a sam produkt zapakowany jest 
w elegancki szklany słoiczek.

Skład:
Hamamelis  Virginiana* Water, Chamomilla  Recutita *Flower Water, Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Propylheptyl Caprylate, Cetearyl Glucoside, Glycerin, Dicaprylyl Carbonate, Chamomilla Recutita*(Matricaria)Flower Water, Hamamelis Virginiana* (Witch Hazel)Water, Oryza Sativa (Rice)Germ Oil, Glycine Soja* (Soybean) Oil, Cocoglycerides, Potassium Cetyl Phosphate, Olea Europaea* (Olive) Fruit Oil, Phellodendron Amurense Bark Extract, Aloe Barbadensis* Leaf Extract, Hordeum Distichon (Barley)Extract, Vitis Vinifera* (Grape) Seed Oil, Santalum Album (Sandalwood) Extract, Pentaclethra Macroloba Seed Oil*, Benzyl Alcohol, Tocopherol, Glyceryl Caprylate, Citric Acid, Kaolin, Dehydroacetic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum/Fragrance.

*produkowane z rolnictwa ekologicznego
Pojemność: 50 ml, cena 78 zł, do kupienia TUTAJ


Liftingujący krem pod oczy - bajka! Czy rzeczywiście liftinguje, nie wiem... Ale wiem na pewno, że moja skóra pod oczami go uwielbia. Zapakowany 
w wygodną tubkę, jest dosyć gęsty przez co wymusza nakładanie poprzez wklepywanie, czyli tak jak powinniśmy to robić ;).
Wchłania się bardzo szybko, napina skórę pod oczami bez uczucia ściągnięcia. Co dla mnie najważniejsze - idealnie współgra z korektorem Couleur Caramel, utrzymuje poziom nawilżenia i zapobiega zbieraniu się kosmetyków w zmarszczkach mimicznych.

Tutaj również bazę zamiast wody tworzą hydrolaty, w tym przypadku z róży damasceńskiej i kwiatów gorzkiej pomarańczy, dalej ekstrakt z kwiatów chabra bławatka, masło shea oraz oleje.


Skład:
Rosa Damascena* Flower Water, Citrus Aurantium Amara*Flower Water, Centaurea Cyanus*Flower Water, Butyrospermum Parkii*(Shea)Butter, Candelilla Cera/Candelilla Wax, Olus Vegetable Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Shorea Stenoptera Butter, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Coco-Caprylate, Propylheptyl Caprylate, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Glycerin, Oryza Sativa (Rice)Starch, Titanium Dioxide, Mica, Tocopherol, Citric Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Olea Europaea*(Olive)Fruit Oil, Persea Gratissima*(Avocado)Oil, Simmondsia Chinensis*  (Jojoba) Seed Oil, Porphyridium Polysaccharide, Hydrolyzed HibiscusEsculentus Extract, Dextrin, Ilex Paraguariensis Leaf Extract, Sodium Stearoyl Glutamate, Crocus Sativus, Pisum Sativum (Pea) Extract, Avena Sativa *(Oat)Kernel Extract, Sodium Cocoyl Glutamate, Sodium Lactate, Sodium Benzoate, Sucrose Dilaurate, Maltodextrin, Porphyra Umbilicalis Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Xanthan Gum, Parfum***/Fragrance, Linalool**, Limonene**, Geraniol**.

*produkowane z rolnictwa ekologicznego
**wyciągi z olejków roślinnych
***100% naturalny zapach

Pojemność: 20 ml, cena 58 zł, do kupienia TUTAJ.


Oba kremy pachną podobnie, bardzo delikatnie, dla mnie jak waniliowy budyń 
i migdały 😋, w każdym razie nie powinny drażnić nosa. 
Składy rewelacyjne, działanie również, Bema zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Chętnie sięgnę po inne kosmetyki marki. 


marca 23, 2019

Deborah BB Cream Formula Pura - krem BB 5w1

 Deborah BB Cream Formula Pura - krem BB 5w1

Hej w sobotę! 🌞 W zeszłym tygodniu trafiła do mnie przesyłka zawierająca nowości marki Deborah, w ramach współpracy otrzymałam do testów krem BB i róż z serii Formula Pura

Nie używałam wcześniej kosmetyków tej marki, ale ta gama skutecznie mnie zainteresowała, obietnica czystych formuł, bez silikonów, wazeliny czy parabenów brzmi zachęcająco.
Informacje od producenta: Podkład BB Cream 5w1 został opracowany w sposób gwarantujący wysoką tolerancję, a jednocześnie najwyższą skuteczność. Unikalna receptura 5w1 to lekka, nawilżająca formuła zawierająca aż 97% naturalnych składników. Wygładza, wyrównuje koloryt, minimalizuje niedoskonałości. Zawiera ekran chroniący przed zanieczyszczeniami oraz emitowanym przez sprzęty elektroniczne niebieskim światłem, dzięki czemu zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry. Podkład wzbogacony jest w pigmenty dopasowane do cery, które zapewniają skórze zdrowy, równomierny blask. Pudrowe wykończenie maskuje drobne zmarszczki i pory oraz minimalizuje niedoskonałości skóry. Nie zawiera parabenów, silikonu, wazeliny, akrylanów i substancji zapachowych. Odpowiedni dla skóry wrażliwej i bardzo wrażliwej. Hipoalergiczny i niekomedogenny.



















W moje ręce trafił krem BB w odcieniu 01 Beige i jest to kolor... bardzo, bardzo ciemny. W ofercie marki są jeszcze dwa jaśniejsze kolory - 00 Ivory i 0 Fair.


Mimo przerażającej pomarańczki 🍊 muszę przyznać, że kosmetyk wygląda na skórze bardzo ładnie. BB Cream w swojej formule przypomina raczej podkład, ma naprawdę dobre krycie, przyjemnie się rozprowadza i zastyga na półmat. Na mojej suchej skórze utrzymywał się spokojnie kilka godzin i nie wymagał poprawek, ale jak pewnie się domyślacie testowałam go jedynie w warunkach domowych 😉.



Wracając do składu - jest naprawdę niezły, zawiera 97% składników naturalnych, filtry, substancje kondycjonujące skórę, zła wiadomość dla osób unikających aluminium i fenoksyetanolu, te składniki również znajdują się w Inci.

Skład: AQUA, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE (roślinny emolient otrzymywany z oleju kokosowego, kondycjonuje skórę), UNDECANE (emolient akceptowany przez Ecocert), TITANIUM DIOXIDE [NANO] (fitr mineralny), POLYGLYCERYL-3 DIISOSTERATE (emolient pochodzenia roślinnego), ISOAMYL LAURATE (emolient otrzymywany z nasion pszenicy i oleju kokosowego), TRIDECANE (emolient), PROPANEDIOL (glikol roślinny), SILICA (krzemionka), SODIUM CHLORIDE (chlorek sodu, zagęstnik), GLYCERIN (gliceryna, posiada właściwości higroskopijne), ORYZA SATIVA BRAN OIL (olej ryżowy), BIOSACCHARIDE GUM-4 (substancja żelująca, wytwarzana z soi i kukurydzy), HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL (olej z nasion słonecznika), TOCOPHEROL (witamina E), LYCOPENE (antyoksydant), HYDROGENATED CASTOR OIL (uwodorniony olej rycynowy), MAGNESIUM SULFATE (stabilizator emulsji), STEARIC ACID (emulgator), MICA (mika, pigment mineralny), ALUMINA (korund), ALUMINUM OXIDE, ALUMINUM HYDROXIDE (wodorotlenek glinu), ETHYL VANILLIN (substancja zapachowa), CAPRYLYL GLYCOL (emolient tłusty), SODIUM LAUROYL GLUTAMATE (substancja konsystencjotwórcza pochodzenia naturalnego), XANTHOPHYLL (flawonoid, wspomaga skórę w walce z wolnymi rodnikami), LYSINE (aminokwas), MAGNESIUM CHLORIDE (sól mineralna), 1,2-HEXANEDIOL (konserwant), PHENOXYETHANOL (konserwant); +/- CI 77891, CI77491, CI 77492, CI 77499


Róż w odcieniu 01 ma ładny kolor i lubiane przeze mnie satynowe wykończenie. Wygląda na skórze świeżo i naturalnie.

Pędzelek dołączony do produktu jest raczej nieporozumieniem, czy któraś z Was potrafiłaby się nim pomalować? Według mnie to całkowicie zbędny dodatek, sam kosmetyk jest jednak warty zainteresowania, nie robi plam i współpracuje nawet z takim laikiem, jak ja.



Skład: MICA, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE (sól aluminiowa, ma działanie matujące), OCTYLDODECYL STEAROYL STEARATE (emolient tłusty), MAGNESIUM CARBONATE (węglan magnezu, absorbuje wilgoć), MAGNESIUM MYRISTATE (substancja konsystencjotwórcza), CANOLA OIL (olej rzepakowy), SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL (olej jojoba), LAUROYL LYSINE (substancja konsystencjotwórcza pochodzenia naturalnego), ETHYL VANILLIN (substancja zapachowa), TOCOPHERYL ACETATE (witamina E), SORBIC ACID (konserwant) +/- CI 77891, CI 77491, CI 15850, CI 77499, CI 77492, CI 77007, CI 77742






Produkty Deborah Formula Pura pozytywnie mnie zaskoczyły, róż na pewno ze mną zostaje, a jeśli chodzi o krem BB, wyruszę na poszukiwania jaśniejszego koloru. 

marca 12, 2019

Peeling z pestek malin DIY

Peeling z pestek malin DIY
Dzisiaj przychodzę do was z przepisem na domowy Peeling do ciała z pestek malin, kosmetyk zrobiłam przy użyciu surowców kosmetycznych ze sklepu Natura Receptura
Ten scrub nie tylko złuszczy martwy naskórek, ale również sprawi, że skóra będzie idealnie gładka i miękka, a jej koloryt wyrównany. 


Potrzebowałam czegoś mocniejszego, jednocześnie odżywiającego oraz natłuszczającego skórę, dlatego w kosmetyku pojawił się skwalan, olej z pestek malin, ze słodkich migdałów i pestek wiśni - ten ostatni skradł całe show!
Ogromnie mnie zaskoczył, bo oprócz tego, że jest bardzo lekki i świetnie się wchłania, to pachnie marcepanem 🍒. Dzięki niemu cały produkt zyskuje cudownie słodki aromat. Olej z pestek wiśni ma też korzystnie wpływać na elastyczność skóry i opóźniać powstawanie zmarszczek.
Do peelingu dodałam też czerwoną glinkę, ponieważ pozytywnie wpływa na naczynia krwionośne oraz pobudza krążenie. 


Nieskromnie mówiąc, według mnie to naprawdę dobry domowy peeling, do tego bardzo łatwo go zrobić. 


Składniki:

Pestki malin, cukier, czerwona glinka, olej z pestek wiśni, olej ze słodkich migdałów, skwalanolej z nasion malin (kliknięcie w składnik przekieruje was na stronę produktu)

Wykonanie: 

4 łyżki pestek malin
3 łyżki cukru
1 łyżka czerwonej glinki 

1 łyżka oleju z pestek wiśni 
1 łyżka oleju ze słodkich migdałów
1 łyżeczka skwalanu 

1 łyżeczka oleju z nasion malin

Surowce wystarczy ze sobą wymieszać, warto zaopatrzyć się w drewnianą lub plastikową łyżkę, ponieważ glinka po kontakcie z metalem traci swoje właściwości. 




marca 08, 2019

Szminka Benecos Pink Honey

Szminka Benecos Pink Honey
W ten kobiecy piątek przychodzę do Was ze szminką niemieckiej marki certyfikowanych kosmetyków naturalnych - Benecos
Produkty powstały z miłości do natury oraz pasji do zdrowego, ekologicznego i nieprzepełnionego chemią życia.

Naturalna kremowa szminka Pink Honey jest w pięknym odcieniu brudnego różu, to idealny kolor na co dzień.


Producent pisze, że jest to połączenie klasycznej szminki kolorowej z balsamem do ust, zdecydowanie jest to trafne ujęcie. W składzie znajdziemy oleje: rycynowy, jojoba, słonecznikowy, lanolinę czy wosk pszczeli - substancje, które zapewnią naszym ustom nawilżenie i ochronę.

Szminka jest aksamitna, idealnie miękka, dobrze się rozprowadza i kryje
Dla mnie najważniejsze - nie wysusza ust. Jest bardzo komfortowa w noszeniu, właściwie niewyczuwalna. Ściera się równomiernie, jeśli chodzi o trwałość - jest raczej średnia, mimo to aplikacja jest na tyle prosta i przyjemna, że ewentualne poprawki w ciągu dnia nie sprawiają problemów.



Cena pomadki to ok 29.99 zł za 4,5 g, do kupienia TUTAJ

Składniki (INCI):
RICINUS COMMUNIS (CASTOR) SEED OIL*, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL*, CANDELILLA CERA, LANOLIN, ISOAMYL LAURATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, COPERNICIA CERIFERA (CARNAUBA) CERA*, CERA ALBA (BEESWAX)*, MICA, PARFUM (ESSENTIAL OILS), LIMONENE, TOCOPHEROL, TALC, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, MALTODEXTRIN, ASCORBYL PALMITATE, ROSMARINUS OFFICINALIS LEAF EXTRACT*, TIN OXIDE, LINALOOL, BENZYL BENZOATE, CI 77891, CI 77491, CI 75470.
* z certyfikowanych upraw organicznych




lutego 25, 2019

Surowce kosmetyczne Natura Receptura + pierwszy przepis DIY

Surowce kosmetyczne Natura Receptura + pierwszy przepis DIY
Jakiś czas temu pytałam Was na swoim instagramie, czy tworzycie w domu własne kosmetyki, 42% z Was zadeklarowało, że tak! 
Ja również, za sprawą sklepu Natura Receptura, postanowiłam spróbować swoich sił, zostałam zaopatrzona w najpotrzebniejsze produkty i oficjalnie rozpoczęłam swoją przygodę. 

W sklepie znajdziemy zimnotłoczone, nierafinowane oleje, peelingi, hydrolaty, składniki aktywne, maceraty, olejki eteryczne, masła, glinki - surowce i półprodukty na bazie których samodzielnie stworzymy kosmetyki.










Ja wybrałam te cuda ze zdjęcia, czyli peelingi z pestek malin i czarnej 
porzeczki, wosk pszczeli, hydrolat różany, macerat z nagietka, skwalan, kwas hialuronowy, oleje z pestek wiśni i słodkich migdałów oraz suszone płatki nagietka
Oprócz tego w domu mam jeszcze masło shea, glinki i inne oleje, więc myślę, że uda mi się zrobić kilka ciekawych kosmetyków. 

Na początek coś prostego - balsam do ust i innych suchych miejsc

Składniki:
3 łyżeczki wosku pszczelego w pastylkach
5 ml maceratu z nagietka
15 ml oleju z pestek wiśni
15 ml oleju ze słodkich migdałów

Wosk rozpuściłam w kąpieli wodnej, następnie dodałam macerat oraz oleje cały czas mieszając. W wersji wegańskiej wosk pszczeli można zastąpić masłem shea lub olejem kokosowym.

Konsystencja kosmetyku jest dosyć twarda i zbita, ale łatwo ustępuje pod wpływem ciepła dłoni. Jest mocno odżywcze i regenerujące, nawilża usta na długo i bardzo ładnie pachnie. Masełko fajnie spisuje się nałożone grubszą warstwą jako całonocna maseczka.


Jak widzicie przygotowanie kosmetyku jest szalenie proste, a skrywa on w sobie wiele dobrego. Weźmy pod lupę macerat z nagietka, ma on silne działanie regenerujące i gojące, nawilżające oraz przeciwzapalne. Doskonale nadaje się do pielęgnacji spierzchniętych ust, szorstkiej i popękanej, a także zniszczonej na skutek odmrożeń czy oparzeń skóry.

Na tej samej bazie co balsam, zrobiłam też peeling do ust z pestek malin - do rozpuszczonych składników dosypałam pestki malin i trochę cukru. Świetnie radzi sobie z suchymi skórkami, jednocześnie dbając o ich nawilżenie. 







lutego 14, 2019

COMMLEAF - RÓŻANA MASECZKA NA NOC

COMMLEAF - RÓŻANA MASECZKA NA NOC
Lubicie azjatyckie kosmetyki? Pamiętam jak swojego czasu szturmem podbiły serca wielu z nas, robiąc rewolucję w podejściu do kosmetyków. Wschodnia pielęgnacja miała bardzo duży wpływ również na moje dbanie o siebie. Za sprawą "Sekretów urody Koreanek" w mojej kosmetyczce pojawiły się olejki myjące, esencje, sera, maseczki, czy tak ważne filtry UV. To zdecydowanie był początek mojej świadomej przygody z kosmetykami.

Dzisiaj przychodzę do was z Różaną Maseczką Całonocną, którą otrzymałam dzięki uprzejmości Commleaf oraz sklepu z azjatyckimi kosmetykami koreanunicorn.pl



Całonocne maseczki, które ze względu na łatwość użycia i szybkie efekty pokochały Koreanki, chyba nie zadomowiły się u nas w takim stopniu, jak inne azjatyckie kosmetyki, a szkoda, bo to ciekawe uzupełnienie pielęgnacji. My smacznie śpimy, a składniki aktywne pracują💆🏻‍♀️, świetnie!

Maseczka ma konsystencję żelu, rozprowadzam ją na twarzy dołączonym do zestawu silikonowym pędzelkiem, czasami też dłońmi, omijając okolice oczu. Maska dosyć szybko i w znacznym stopniu się wchłania, pozostawiając na cerze wyraźnie wyczuwalną powłoczkę. Nie odbija się na pościeli, można spokojnie ułożyć się do snu. 




Maseczka rzeczywiście pozostaje z nami do samego rana, zmywając ją o poranku zauważyłam, że skóra wygląda na nieco bardziej wypielęgnowaną niż po standardowej wieczornej rutynie. 75% wody różanej w składzie, to naprawdę dobry wynik, następne w kolejce są promotory przejścia, gliceryna, witamina B3, płatki róż i ogrom roślinnych ekstraktów, to wszystko sprawia, że nasza skóra otrzymuje prawdziwą bombę odżywczą.
Produktu nie używałam codziennie, pojawiał się u mnie zazwyczaj raz w tygodniu, nie zapchał skóry oraz nie podrażnił. 


Piękne opakowanie z dołączonym pędzelkiem poleca się na idealny prezent dla bliskiej osoby. 
Do końca lutego produkty marki Commleaf możecie kupić z 25% zniżką TUTAJ, przy zamówieniu wystarczy wpisać "dzisiajania".



Skład: ROSA CENTIFOLIA FLOWER WATER (75%) , BUTYLENE GLYCOL, GLYCERETH-26, GLYCERIN, NIACINAMIDE, ROSA CENTIFOLIA FLOWER (1%), CAVIAR EXTRACT, MIRABILIS JALAPA FLOWER/LEAF/STEM EXTRACT, TRICHOSANTHES KIRILOWII ROOT EXTRACT, IPOMOEA PURPUREA EXTRACT, OENOTHERA BIENNIS (EVENING PRIMROSE) FLOWER EXTRACT, CENTELLA ASIATICA EXTRACT, POLYGONUM CUSPIDATUM ROOT EXTRACT, SCUTELLARIA BAICALENSIS ROOT EXTRACT CAMELLIA SINENSIS LEAF EXTRACT, GLYCYRRHIZA GLABRA (LICORICE) ROOT EXTRACT, CHAMOMILLA RECUTITA (MATRICARIA) FLOWER EXTRACT, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) LEAF EXTRACT, PORTULACA OLERACEA EXTRACT, CITRUS PARADISI (GRAPEFRUIT) FRUIT EXTRACT, FRUCTAN, HYDROLYZED GLYCOSAMINOGLYCANS, SODIUM HYALURONATE, PANTHENOL, BETAINE, TREHALOSE, DIPOTASSIUM GLYCYRRHIZATE, ALLANTOIN, ADENOSINE, CYANOCOBALAMIN, TROMETHAMINE, XANTHAN GUM, CARBOMER, WATER, 1,2-HEXANEDIOL, BENZYL GLYCOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, RASPBERRY KETONE 
Copyright © 2016 dzisiaj ania , Blogger